Witajcie!
Ferie zimowe rozpoczęte pełną parą. Wczoraj byłam w kinie z moją przyjaciółką na "Sekretne życie Waltera Mitty". Ogólnie film całkiem przyjemny, aczkolwiek lekko nudny i mało realistyczny. Może to był właśnie zamysł reżysera? Albo błąd w sztuce filmowej. Oczywiście od świata marzeń nie można całkowicie się odciąć. Świat byłby bez nich pusty. Każdy czasem lubi puścić wodzę fantazji. Osobiście dość często mi się to zdarza. Najgorzej jest przed snem. Kładę się, zamykam oczy i staram się wyciszyć. Wtedy w mojej głowie zaczynają się kłębić tysiące różnych myśli. Odtwarzanie historii, przetwarzanie danych, zmartwienia i plany na kolejny dzień. I ani się nie obejrzę, a tu proszę, godzina minęła na bezpłodnym snuciu refleksji o życiu. Czasem układam sobie całe wywody, które w realnym świecie nie miałabym odwagi wygłosić.
Dziś Galeria Katowicka z przyjaciółką. Kupiłam sobie wymarzony perfum o zapachu wanilii. Fantastyczny dzień, jestem totalnie wykończona i jedyne o czym teraz marzę to leżeć i nic nie robić. Jutro zajęcia z chemii. Tak tak, dodatkowe lekcje podczas ferii zimowych. "Czym to jest w porównaniu do wieczności?" jak to ma w zwyczaju mawiać profesor z matematyki. Im dłużej jestem na biol-chemie, tym więcej rodzi się we mnie niepewności, czy ja czasem nie miałam wybrać historii? Moim odwiecznym marzeniem było zostanie nauczycielką. Chemii albo historii właśnie. Ale wszyscy mi mówili, że nauczyciel to nie jest przyszłościowy zawód, że mało dzieci się rodzi i z całą pewnością zasilę szeregi polskich bezrobotnych. Na razie pocieszam się, że nie jest źle. Przecież lubię chemię, więc głowa do góry.
Niedawno przeszukiwałam szufladę i natknęłam się na mój stary pamiętnik. W miarę przeglądania, wspomnienia wróciły. Jak sobie teraz pomyślę, jakie kiedyś miałam problemy, to aż śmiać mi się chce, że aż tak się martwiłam. Zauważyliście? Przeważnie tak jest. Gdzieś czytałam taki cytat: "Worrying about future is like walking around with umbrella, waiting for it to rain". Ileż w tym jest prawdy. Przygotowywałam pracę na podstawy przedsiębiorczości i pisałam o stresie. Była tam m.in. informacja o tym, że ponad 88 % spraw, które spędzają nam sen z powiek, są rozwiązywane bez większych problemów. Łatwo się mówi.
Za niedługo olimpiada w Soczi. Będzie co oglądać w telewizji. Jak na razie są skoki narciarskie, co już jest dla mnie fantastyczną sprawą. Aktualnie mecz piłki ręcznej Polska vs. Szwecja. Kto wygra? Serce mówi, że Polska, rozum, że Szwecja. I kolejny cytat dla was, tym razem ze wiadomego źródła. Tupac: " follow your heart but take your brain with you". Bądźmy dobrej myśli.
Zaczął wreszcie padać śnieg. Choć cały dzień lało i chłodna aura nie sprzyjała cieszeniu się życiem, to wieczór można uznać za pozytywny. Było dość ślisko. Dokładnie mówiąc na schodach mamy istną "szklankę". Nie muszę jechać na narty, żeby móc się dokumentnie połamać. Mam nadzieję, że do tych jakże dantejskich scen nie dojdzie. Przydałoby się wywiesić tabliczkę: "Uwaga, sam lód. Jeśli masz słabo rozwinięty zmysł równowagi, wchodzisz na własną odpowiedzialność". Będą mnie potem po sądach ciągać po odszkodowania.
Co by jeszcze wam napisać? Myślę nad jakimś ciekawym tematem. Jak tylko coś mi wpadnie do głowy, to napiszę na blogu. Życzę wam udanych ferii i YOLO moi mili :D
Na koniec ptak najbardziej, moim zdaniem, kojarzący się z zimą - jemiołuszka :)
Źródła:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz